Na morsowanie zapraszają w przyszłym sezonie

0
1062

Wspólna niedzielna kąpiel w miejskim zalewie, wyprawa na wyspę i finałowy skok z pomostu zakończyły trwający od października czas morsowania. Społeczność łosickich morsów pożegnała już całkowicie zimę i po raz ostatni w tym sezonie spotkała się na miejskiej plaży.

Od kilku już lat niedzielne zimowe popołudnia łosickie morsy spędzają aktywnie zażywając kąpieli w miejscowym zalewie. Morsowanie w łosicach zapoczątkowała rodzina Tomasza Hryciuka, który po raz pierwszy swoich sił spróbował z Kołobrzeskim Klubem Morsa, podczas imprezy z Radiem Zet. Jak spróbował to „popłynął”, a razem z nim żona i dzieci. Teraz rodzinę można spotkać w każdą niedzielę na łosickim zalewie, wraz z pokaźną grupką sympatyków zimowych kąpieli. Coniedzielne wyczyny śmiałków z chęcią obserwują spacerowicze, których przyciąga muzyka i wszechobecny błękit, będący kolorem morsujących łosiczan. Niektórzy pytają dlaczego morsowanie jest takie fajne.

Reklama

– Chcemy się po prostu spotykać z ludźmi – mówi Tomasz Hryciuk.

– I przede wszystkim dobrze się czujemy po morsowaniu – dodaje szybko żona pana Tomasza, Ewa Hryciuk. – Kiedy przychodzi niedziela w zimę, to zamiast siedzieć przed telewizorem mamy tu taką odskocznię. Nie dość, że możemy się trochę poruszać, to mamy też okazję spotkać się z ludźmi, którzy tak jak my są miłośnikami zimowych kąpieli – wyjaśnia Ewa.

Łosickie morsy i ich sympatycy stworzyli swoistą społeczność, która nie tylko spotyka się w niedzielne popołudnia na morsowaniu ale również spotyka się na wydarzeniach integracyjnych, takich jak wspólne wyjazdy, ogniska czy imprezy morsowe organizowane przez inne kluby. – Cała grupa łosickich morsów liczy obecnie około 50 osób. Na początku było nas tylko kilkanaście osób. Spotykaliśmy się wtedy bardzo regularnie i systematycznie. Z czasem zaczęły dołączać do nas kolejne osoby – zaznacza kobieta.

– Sezon na morsowanie zależy oczywiście od pogody – wystarczy, że temperatura powietrza spadnie poniżej 10 st. C i możemy zaczynać morsowanie. Przeważnie rozpoczynamy sezon z końcem października i finiszujemy na koniec marca lub w połowie kwietnia tak jak teraz – wyjaśnia Tomasz Hryciuk.

– Są jednak miejsca w Polsce w których sezon trwa cały rok – na całoroczne morsowanie można wybrać się w tarnowskie góry. Tam temperatura wody przez cały rok ma 7-8 stopni, więc jest idealna – wtrąca morsująca Ewa Osik.

– Morsuję od dwóch lat. Uwielbiam wyzwania i morsowanie było jednym z nich. Nie boję się ani zimna ani wody, więc szybko okazało się, że to aktywność stworzona dla mnie. W dodatku morsowanie pozwoliło mi pokonać dolegliwości fizyczne a także utrzymać ciało i ducha w dobrej kondycji. Podobne odczucia mają moi koledzy i koleżanki, którzy dzięki morsowaniu pozbyli się m. in. rwy kulszowej czy zapalenia stawów. Jest to więc sport dla każdego, bez względu na wiek. Jednym przeciwskazaniem są choroby serca czy duże nadciśnienie lub silne alergie – dodaje Ewa Osik.

W zeszłą niedzielę łosickie morsy pożegnały sezon. Zgodnie z tradycją, ostatniego dnia przeprawili się wpław na wyspę znajdującą się na środku zalewu, a później oddali wspólny skok finałowy do wody z pomostu. Po kąpieli spotykali się jeszcze na ognisku kończącym sezon, które jest także doskonałą okazją do integracji całej grupy morsów.

– Zapraszamy w przyszłym sezonie – rzucają z uśmiechem do mieszkańców łosickie morsy.

Reklama
Poprzedni artykułFILMOWE PORANKI – Bing, cz. 9
Następny artykułŁosice Liderem Rozwoju