Kraina Bugu – magazyn tworzony z pasją. Wywiad z Danielem Parolem.

5
124

img017

Kraina Bugu, czyli kwartalnik zajmujący się m.in tematyką krajoznawczą, historyczną, przyrodniczą i kulinarną związaną z terenami nadbużańskimi Polski, Białorusi i Ukrainy z pewnością kojarzy się części z Was. Niektórzy znają to pismo z lektury, inni ze sklepowych półek, być może są też tacy, którzy jeszcze o nim nie słyszeli. Bez względu na to, do której grupy się zakwalifikowałeś/aś, warto przeczytać ten artykuł i dowiedzieć się więcej o tej wyjątkowej inicjatywie. Zwłaszcza, że powstaje ona w naszym mieście. Z Danielem Parolem, głównym pomysłodawcą magazynu rozmawiał nasz reporter.

-Kraina Bugu pojawiła się w sprzedaży w drugiej połowie 2011 roku. Jakie były jej początki i skąd w ogóle ten pomysł?
Daniel Parol : Zaczynaliśmy w 2006 roku. To znaczy Marcin Rudaś, Rafał Górski i ja. Chcieliśmy stworzyć coś, co będzie promowało region i jego walory turystyczne. Początkowo „Kraina Bugu” miała być stowarzyszeniem, jednak z racji tego, że równocześnie w Łosicach powstawał „EQUUS” (red. Łosickie Stowarzyszenie Rozwoju) postawiliśmy na portal internetowy. Ten projekt nie wypalił, nasze drogi wkrótce się rozeszły. Portal istniał jeszcze przez kilkanaście miesięcy, lecz z każdym kolejnym coraz mniej aktywnie. Ja natomiast zająłem się działalnością reklamowo-wydawniczą. Przełomem okazał się rok 2010. Wtedy pojawił się pomysł na „Krainę Bugu” w formie ogólnopolskiego magazynu wydawanego w tradycyjnej, papierowej formie. Pierwszy numer ukazał się jesienią 2011 roku.

Reklama

-Czy przed 2006 rokiem miał Pan jakieś doświadczenia w prowadzeniu tego typu działalności?
Daniel Parol : Absolutnie nie. Z wykształcenia jestem socjologiem. Razem z kolegami byliśmy świeżo po studiach, chcieliśmy stworzyć coś nowego, co nie będzie kopią tego co działo się dookoła. Wiele osób, którym opowiadałem o projekcie „Krainy Bugu” nie wierzyło w jego powodzenie. Na szczęście znaleźli się też tacy, którzy uwierzyli i pomogli. Zresztą pomagają i są z nami do dzisiaj, za co bardzo im dziękuję.

-Niewątpliwie wprowadzenie pisma na rynek wymagało nakładów finansowych…
Daniel Parol : Oczywiście, że tak. Natomiast za magazynem nigdy nie stał wielki koncern wydawniczy czy medialny. Całość projektu została i jest finansowana ze środków własnych. Do tej pory w rozmowach z żoną śmiejemy się, że została ona dożywotnią prenumeratorką magazynu, ponieważ wprowadzenie tego tytułu znacznie uszczupliło również budżet domowy (śmiech). Niezależnie od wkładu finansowego, powodzenie przedsięwzięcia zawdzięczamy także pracy wielu ludzi, którzy tworzyli lub tworzą z nami kolejne numery. Bez ich pracy i poświęconego czasu to pismo nigdy by nie powstało. Myślę, że ciągle znajdują się ludzie z tzw. branży którzy naszą obecność na rynku traktują jako swoisty fenomen. Natomiast my od początku wierzyliśmy, że tworząc pismo na wysokim poziomie (redakcyjnym, tekstowym i zdjęciowym) zdobędziemy grono wiernych czytelników. Nie szukamy sensacji, nie mieszamy się do polityki, nie zaczepiamy ,,gwiazd i gwiazdeczek” i przede wszystkim nie piszemy o ,,duperelach”. Staramy się szukać ciekawych tematów i dobierać do współpracy ludzi, którzy faktycznie mają coś sensownego do powiedzenia. To z jednej z strony, z drugiej zaś takie pismo musi posiadać też swój klimat i pewną atmosferę przy jego tworzeniu. Jestem daleki od budowania formalnych stosunków z ludźmi, choć pewnie czasem byłoby łatwiej pracować. Myślę, że to jak wygląda magazyn zawdzięczamy, też relacjom, jakie panują między współpracownikami „Krainy Bugu” i ich wkładu, poniekąd także finansowego. Nikt nie pracuje społecznie, ale stawki określiłbym jako przyjacielskie. Na pewno moglibyśmy też szybciej zwiększyć nakład pisma, który obecnie wynosi około 8-10 tys. egzemplarzy, gdybyśmy zainwestowali znaczne środki w promocję i reklamę. Na dzień dzisiejszy jest to niemożliwe, więc budujemy świadomość i zasięg w sposób organiczny. Bo o ile w okolicach Łosic, Siemiatycz, Białej Podlaskiej czy Siedlec nasze pismo sprzedaje się dobrze i zaczyna być znane, to w Warszawie, Białymstoku czy Lublinie jest przed nami jeszcze wiele pracy. Oczywiście tutaj także nie ma co narzekać, ale do tego co sobie wyznaczyliśmy jeszcze sporo nam brakuje.

-A jak wygląda wasza obecna sytuacja finansowa? „Kraina Bugu” zarabia na siebie?
Daniel Parol : Od czwartego numeru magazyn zaczął się bilansować. Jest to doskonały wynik, ponieważ zazwyczaj pisma tego typu jak ,,Kraina Bugu” próg rentowności zyskują po około 2 latach, nawet posiadając dość znaczne środki na promocję. Myślę, że o zarabianiu będę mógł powiedzieć, gdy najbliższe numery przyniosą zyski, które pozwolą pokryć stratę wytworzoną na początku naszej działalności. Dla mnie jako wydawcy i inwestora, najważniejsze jest to, że pismo z numeru na numer zyskuje zarówno na sprzedaży, jaki i reklamie i prenumeracie, a ja nie muszę już uszczuplać mojego budżetu (śmiech).

-Potencjalna grupa odbiorców „Krainy Bugu” to według Pana?
Daniel Parol : Na pewno nie jest to pismo dla wszystkich. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie każdy zdecyduje się wydać na nie kwotę 15 zł i nie każdego będą interesowały treści w nim zawarte. Tak jak mnie nie interesują pisma motoryzacyjne czy wnętrzarskie i nie kupiłbym ich nawet gdyby kosztowały 99 groszy. Kraina Bugu trafia przede wszystkim do ludzi, którzy świadomie szukają czegoś nowego, chcą podróżować i poznawać nowe miejsca w sposób aktywny, a nie tylko przebywać w hotelu. To pismo dla ludzi, którzy poszukują autentycznych i ciągle nieodkrytych miejsc, a którzy opatrzyli się już na hotele i oferty typu: Tunezja, Egipt, Turcja czy Grecja. Wiem, że to pismo świadomych czytelników, którzy sięgając po magazyn wiedzą dokładnie czego oczekują.

-W jaki sposób można opisać przebieg dnia tutaj w redakcji?
Daniel Parol : Na pewno nie jesteśmy typową redakcją, gdzie codziennie spotykamy się w jednym miejscu i rozjeżdżamy w poszukiwaniu materiałów. Formuła kwartalna nie wymaga tego od nas. Spotykamy się raz na jakiś czas i wtedy omawiamy czym się zajmujemy w następnym numerze. Oczywiście stale też monitorujemy prasę lokalną i media elektroniczne, a także naszą skrzynkę e-mailową i jeśli czytelnicy zaproponują nam jakiś ciekawy temat, to także bierzemy tą propozycję pod uwagę. Tak na przykład powstał reportaż o nadbużańskich Olendrach, który znajdzie się w najbliższym wiosennym numerze. Obecnie mamy zaplanowane cztery numery, czyli cały rok 2013. Niektóre kolumny wymagają uzupełnień, do niektórych powstają teksty i zdjęcia na bieżąco, a niektóre już mamy zrealizowane i czekają na publikację. Na miejscu w redakcji w Łosicach na stałe przebywają 3 osoby, które na co dzień wykonują redakcyjną pracę, a także monitorują skrzynki i odbierają telefony od czytelników. Pozostałe angażują się, gdy zajdzie taka potrzeba. Zdecydowana większość osób z którymi współpracujemy jest też zatrudniona w innych pismach, jak choćby National Geographic, Gazeta Wyborcza, czy Polska The Times. Dodatkowo przygotowując materiały lokalne jak chociażby o Łosicach, Chełmie, Siedlcach czy Węgrowie, korzystamy z dziennikarzy, redaktorów czy fotoreporterów z gazet lokalnych.

-Jest Pan z Łosic, czy reszta ekipy także związana jest z regionem?
Daniel Parol : Połowa z nas ma związki z Łosicami i okolicami, druga część jest z tzw. świata.

-Wykraczając poza temat magazynu, który powiat określiłby Pan jako najlepiej radzący sobie w dziedzinie promocji turystyki nadbużańskiej, mając do wyboru łosicki, bialski, siemiatycki i siedlecki?
Daniel Parol : O żadnym z wymienionych nie mogę powiedzieć, że posiada świadomość i wiarę w to, że turystyka może być jedną z gałęzi lokalnej gospodarki, która odpowiednio rozwijana będzie w przyszłości efektywna. Mam wrażenie, że większość samorządów i samorządowców nie widzi ogromnego potencjału swojego regionu, a tym samym nie ma odwagi na inwestowanie w coś, co może przynieść zyski w przyszłości. Nie wiem też czy właściwe jest rozmawianie o promocji czy strategii turystyki na poziomie powiatu. Jestem przekonany, że w tym wypadku dużo większą rolę odgrywają poszczególne gminy, a jeśli z ich strony jest wola do takich działań, to wówczas można ,,wskoczyć” na poziom wyższy tj. powiatowy i wspólnie ,,walczyć” o środki. To sytuacja dość skomplikowana, chociażby w większych powiatach jak bialski czy siedlecki. Komfortową sytuacją jest gdy wszystkie samorządy chcą się zaangażować i mają wizję tego co chcą tworzyć. W sytuacji zaś kiedy kilka z nich nie chce się zaangażować, to cóż ten biedny starosta może zrobić. Za chwilę usłyszy, że w gminie X powstaje dajmy na to plaża czy centrum rekreacyjne, a w drugiej gminie nie ma pieniędzy na drogę powiatową czy kanalizację. To skomplikowana materia, którą za każdym razem trzeba analizować indywidualnie. Tak też podchodzę do czterech wskazanych przez Pana powiatów. Jeśli miałbym je uszeregować w kategorii najlepiej radzące sobie w dziedzinie promocji, uwzględniając wskaźniki takie jak: świadomość potencjału, wizja i wola zmiany, wówczas ranking wyglądałby następująco: siemiatycki, bialski, siedlecki, łosicki. Oczywiście jest to moja subiektywna ocena, z którą można się zgodzić lub nie. Z pewnością z pośród czterech wymienionych powiatów, powiat siemiatycki, zyskuje najwyższą ocenę, ponieważ największa liczba gmin zaangażowała się choćby w projekt Bug Rajem dla Turysty. Warto także bacznie przyglądać się poczynaniom gminy Mielnik, która jest ewenementem z kilku względów. Po pierwsze ma pomysł na siebie. Po drugie są ludzie, którzy wierzą w ten pomysł, wiedzą jak go zrealizować, a także mają determinację aby ten cel osiągnąć. Do tego jeśli dołożymy środki własne w postaci budżetu gminy, całość robi się bardzo interesująca. Jednak nie chciałbym przeceniać w tym miejscu roli środków własnych. Jestem przekonany, że jeśli jest dobry pomysł i są ludzie, którzy chcą go realizować to środki zawsze się znajdą. Myślę, że w przeciągu kilku lat ta mała przygraniczna gmina będzie znana i odwiedzana niemal jak Kazimierz Dolny nad Wisłą i jako jedna z niewielu skorzysta z tzw. ,,prawa pierwszego” czyli zawłaszczy sobie wszystko z czym kojarzy się obecnie przymiotnik ,,nadbużański”. Kibicuję zarówno ,,Trylogii” jak i uzdrowisku Mielnik, a jeśli ktoś jeszcze o tym nie słyszał, zachęcam do odwiedzenia strony internetowej gminy. Życzyłbym wszystkim gminom nadbużańskim, aby odkryły swój potencjał, tak jak to zrobił Mielnik, a wówczas każdy z nas będzie dumny ze swojej małej ojczyzny.

-A jak oceniłby Pan promocję projektu Bug rajem dla turysty” w mediach? Chodzi mi zwłaszcza o emisję nadbużańskich odcinków „Ojca Mateusza”, które wzbudziły duże kontrowersje.
Daniel Parol : Uważam, że w tych warunkach, zostało zrobione tyle, na ile warunki pozwalały. Czy można było to zrobić lepiej – oczywiście, że tak. Czy można było to zrobić gorzej- odpowiem, oczywiście, że tak. Pomysł na wykorzystanie narzędzia jakim jest product placement (czyli. umieszczenie produktu w wątku narracji/fabuły filmu) uważam za trafiony w 100%, co do pozostałych działań myślę, że ich poziom trafności jest z pewnością niższy niż 100%. Natomiast nie znam szczegółów strategii komunikacji i wynikającej z niej strategii ,,egzekucyjnej” więc trudno mi to ocenić. Trochę mnie bawią opinie, mówiące, że zostaliśmy przedstawieni jako kryty strzechą zaścianek zamieszkany przez ludzi którzy charakterystycznie po podlasku zaciągają lub ,,śliedzikują”. Wiele rzeczy faktycznie było przejaskrawionych w dobrej wierze, ale liczy się to, że wiele osób po obejrzeniu tych odcinków przyjechało tutaj, co było widać choćby na nadbużańskich promach tego lata. Jednemu się to spodoba innemu nie, jest to sprawa indywidualna, ale według mnie lepsza taka promocja, niż żadna. Jak dotąd nikt lepszej jeszcze nie zrobił. Jak zrobi będziemy porównywać i oceniać.

-Bardzo dziękuję za rozmowę i poświęcenie czasu.

Reklama
Poprzedni artykułInformacja okresowa PSP – 21.01.2013
Następny artykułKARMA DLA PSÓW I KOTÓW DUŻY WYBÓR

5 KOMENTARZE

  1. wywiad lux ! chyba sobie nawet kupię ten kwartalnik:) Nawet nie wiedzialem ze istnieje.

  2. Pomysł wydawania takiego kwartalnika jest niesamowity. Posiadam każdy numer magazynu i niesamowite jest to, że każdy tak pozytywnie mnie zaskakuje…. Człowiek nie zdaje sobie sprawy ile w około jest pięknych miejsc i wspaniałych ludzi 🙂
    Daniel… mistrzostwo świata…

  3. gniot na kolorowym papierze, artykuły to czyste bajkopisarstwo prawie jak w wybiórczej 🙂

  4. Wizualnie jest ok. Jednak jeżeli zależy Wam na szerszym odbiorze musicie popracować nad poziomem publicystyki. Poruszane tematy są ciekawe ale już sama treść średnio.

    Mimo wszystko gratuluję pomysłu i trzymam kciuki.

  5. Mam wszystkie numery Kraina Bugu i czekam z tęsknotą na kolejne. Kraina Bugu to Pismo z Duszą, to Filozofia Polskości w najgłębszym wymiarze. Pokochałam dalekie i bliskie Podlasie dla wspanialych ludzi i klimatów nadbużańskich.Od 20 lat spędzam tu lato. Cieszę się, że dzięki Wam nie jestem z tym zachwytem sama
    Gratuluję i najmocniej dziękuję.
    Pozdrawiam z Warszawy

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.