„My się boimy, że w końcu albo się spalimy żywcem, albo zatrujemy czadem czy dymem”

0
816

26 kwietnia, 30 kwietnia, 5 maja… to daty ostatnich pożarów w piwnicach w bloku przy ul. Majora Zenona w Łosicach. Na przestrzeni ostatnich kilku lat mieszkańcy doliczyli się ich aż 14! – My się boimy, że w końcu albo się spalimy żywcem, albo zatrujemy czadem czy dymem – mówią rozemocjonowani. W związku z sytuacją, 7 maja odbyło się spotkanie lokatorów z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej, którzy apelowali pomoc. 

Mieszkańcy feralnego bloku przy ulicy Majora Zenona w Łosicach mówią, że żyją na bombie, bo taka ilość pożarów w końcu może doprowadzić do prawdziwego nieszczęścia. I nie chodzi tylko o zniszczenie przechowywyanego w piwnicach mienia ale przede wszystkim o zdrowie i życie mieszkających tam ludzi. W związku z sytuacją odbyło się w Spółdzielni Mieszkaniowej spotkanie, na którym omówiono sprawę powtarzających się pożarów i kwestie związane z bezpieczeństwem.

Reklama

Z ust mieszkańców padło kilka pomysłów na poprawę sytuacji – jedni wnosili o zamontowanie alarmów i rygli do drzwi wejściowych, inni prosili o okamerowanie bloku i piwnic, a jeszcze inni mówili o fotopułapkach, czy domofonach. Doraźnie mieszkańcy sami zaczęli dyżurować przy piwnicach ale jak mówią, długo tak nie dadzą rady. Nie ukrywają, że potrzebują wsparcia i pomocy.

Obserwacja i gotowość do działania

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że pożary są wynikiem celowego działania podpalacza. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Policjanci zostali zadaniowani do obserwacji zagrożonego rejonu bloku. Sprawdzają też otrzymane sygnały od mieszkańców i prowadzą monitoring, pozostając w stałej gotowości do reakcji na zagrożenie – wyjaśnia oficer prasowa KPP Łosice, mł. asp. Weronika Wujek.

Policja apeluje też do ewentualnych świadków o kontakt telefoniczny bądź osobisty z miejscową jednostką.

W cieniu strachu

Jednak dramatyczne sceny, jakie opisują mieszkańcy, nie pozostają bez echa.

Przecież to już 14 pożar w tym bloku na przestrzeni kilku lat, a trzeci w ciągu ostatnich tygodni. Coś musimy zacząć robić, bo w końcu stanie się tragedia – ostrzega jeden z mieszkańców.

Każdy kolejny incydent budzi coraz większe obawy i strach wśród mieszkańców. Każda noc przynosi ze sobą niepewność i lęk. Lokalna społeczność wzywa do natychmiastowych działań, aby zapobiec kolejnym tragediom i przywrócić poczucie bezpieczeństwa w ich wspólnym domu.

„My tu w końcu oszalejemy!”

W naszym bloku podpalane są piwnice – zaczyna opowieść jedna z kobiet, które przyszły na zebranie do Spółdzielni Mieszkaniowej. – My się boimy, że w końcu albo się spalimy żywcem, albo zatrujemy czadem czy dymem – dodaje zdenerwowana. – Przecież my się wykończymy psychicznie. Tu się pali co kilka dni. My potrzebujemy by ktoś się tymi pożarami zainteresował. Tu mieszkają starsi ludzie w większości. Przecież nie możemy w nieskończoność dyżurować przy tych piwnicach. My tu w końcu oszalejemy – dodaje.

Ja to nie wiedziałam w którą stronę uciekać. W domu ciemno, dym na klatce… – relacjonuje emocjonalnie ostatni z pożarów kolejna mieszkanka bloku. – Wyszłam na balkon i chciałam zadzwonić po straż i policję ale ze stresu nie byłam nawet w stanie wybrać prawidłowo numeru – dodaje. – Musiało minąć kilka minut, żebym ochłonęła. Stając na balkonie usłyszałam od sąsiadów – którzy też ewakuowali się na balkony – że służby już jadą nam na ratunek. Pomyślałam, że powinnam zadzwonić do pozostałych osób z naszego bloku, żeby ich obudzić. Powiadomiłam więc młodą sąsiadkę, która zaspana odebrała telefon dziękując za ostrzeżenie. Zadzwoniłam też do starszej schorowanej sąsiadki, którą przez telefon instruowałam by powolutku spróbowała przejść na balkon. A przecież dymu wszędzie było pełno. Na klatkę nie dało się już wyjść…

Ja to się teraz co chwilę budzę i biegnę do okna sprawdzać czy nic się nie pali, czy nie widać dymu – wtrąca kolejna kobieta. – Ciągle się boimy.

Proszę Pani, my tu dyżury mamy pod tymi piwnicami, ale ile tak wytrzymamy? Przecież każdy tu już ma swoje lata. Ileż nocy można siedzieć na stołku pod drzwiami? – pyta retorycznie rozgoryczony mieszkaniec.

Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej zobowiązał się do kontaktu z policją w celu ustalenia optymalnych działań jakie należy podjąć by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo. Do sprawy będziemy powracać.

Reklama
Poprzedni artykułUwaga Kierowcy! Utrudnienia w związku z imprezą biegową w Łosicach
Następny artykułPorozumienie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj