Wyklęty – Bonawentura

0
382

W tygodniku Gazeta Polska, 19 lutego, ukazał się reportaż Marka Jerzmana pt. „Bonawentura”, poświęcony Edwardowi Gregorczukowi z Mężenina. Publikujemy fragment tekstu, polecając czytelnikom jego lekturę przed Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych – 1 marca.

Żołnierz Wyklęty – BONAWENTURA

Reklama


Edward Gregorczuk „Bonawentura” był czasie okupacji niemieckiej zastępcą komendanta placówki AK w Mężeninie nad Bugiem. W maju 1944 roku brał udział w zabezpieczeniu i wydobyciu z rzeki niemieckiej rakiety V-2. Po wojnie walczył w oddziale Władysława Łukasiuka „Młota”. Aresztowany przez UB, po okrutnym śledztwie, został zastrzelony 29 stycznia 1946 roku.

 Spotykali się najczęściej u Franciszka Wróbla, kierownika szkoły w Mężeninie.
– Ojciec mamie nic nie mówił – wspomina syn Czesław Gregorczuk. – Nie martw się, zaraz wrócę.
Czesław Gregorczuk pod koniec okupacji miał 8 lat i pamięta trzech sowieckich żołnierzy, zbiegłych z obozu jenieckiego w Suchożebrach. Ukrywali się w pobliskim lesie i w nocy przychodzili do ich domu, na skromny posiłek. Zimą, na początku 1944 roku, akowcy przeprowadzili ich po lodzie na drugą stronę Bugu.
Gdy nadeszła wiosna przez rzekę pod Mężeninem przeprawił się sowiecki oddział Kowpaka. Partyzanci, przechodząc przez wieś, zaminowali drogę nieopodal domu Gregorczuków. Tuż po ich odejściu nadjechał autem niemiecki patrol. Potężny wybuch przeciwpancernej miny wyrwał futryny w oknach i zerwał dach. Eksplozję przeżył jeden Niemiec, który przybiegł z zakrwawioną twarzą, bez ucha.
– Matka, waser[1]! – błagał. Pani Gregorczuk obmyła mu krew i owinęła głowę lnianym ręcznikiem. – Uciekajcie! – krzyczał. – Przyjdą żołnierze i wszystkich rozstrzelają!
 Przez tydzień musieli się ukrywać.

Rakieta V-2

Edward Gregorczuk „Bonawentura” był zastępcą Władysława Łukasiuka „Młota”, dowódcy placówki AK w Mężeninie. 20 maja 1944 roku rybacy znaleźli na rozlewiskach  między Mężeninem a Klimczycami, niewybuch rakiety V-2. Natychmiast poinformowali o tym lokalne struktury AK. W nocy z 26 na 27 maja, potężną 12-tonową rakietę wydobyto i ukryto. Potem została przejęta przez Komendę Główną AK, rozebrana przez specjalistów, a najważniejsze elementy przetransportowano samolotem do Anglii. Informacje o szczegółach technicznych „cudownej broni” Hitlera były dla Anglików bezcenne.

30 lipca przyszli Sowieci, a Niemcy wycofali się w popłochu. 9 sierpnia sąsiad Gregorczuka, Bujalski, podpalił na swoim polu zebrane osty. Duże sterty paliły się jeszcze, gdy w nocy nad okolicą zaczęły krążyć samoloty, migając światełkami. Mieszkańcy usłyszeli głośne uderzenie. Rankiem Gregorczuk i Bujalski poszli na pole i zobaczyli spadochrony oraz sześć dużych pojemników. Jeden był pogięty, bo uderzył w kamień. Przykryli je snopkami, a wieczorem przywieźli do stodoły Gregorczuka.

Chwilę później pojawił się patrol AK szukający zrzutu, który jak okazało się był planowany niedaleko, pod Michałowem. Żołnierze zabrali wozami pięć zasobników, zostawiając ten uszkodzony. Wiadomości o dokonanym zrzucie dotarły też do organów „władzy ludowej”. Przeczesywały okolicę zarówno oddziały wojska, jak i cywilni agenci. NKWD aresztowało Ludwika Omelańczuka „Śmiałego” i Tadeusza Oksiutę „Józefa”. Edward Gregorczuk „Bonawentura” zaczął się ukrywać i przyłączył do powstającego oddziału leśnego Władysława Łukasiuka „Młota”.

Już w listopadzie 1944 r. NKWD aresztowało w Sarnakach i okolicy 46 osób, podejrzewanych o przynależność do AK.

Fot. Edward Gregorczuk z żoną Jadwigą – 1938 r. (autor Franciszek Wróbel)

                                                                                                  Marek Jerzman

[1] Wasser (niem.) – woda

Reklama
Poprzedni artykułWróżka Łosice
Następny artykułOpiekunka osoby starszej w Niemczech, okolice Mannheim 1450 euro