Nie będzie kurników w Sarnakach?

0
375

Wśród gmin walczących z ekspansją wielkopowierzchniowych przemysłowych ferm drobiu jest również gmina Sarnaki w której zaplanowano budowę 9 kurników i kilku chlewni. Mieszkańcy głośno sprzeciwiają się inwestycji, po ich stronie stanął również wójt, który odmówił wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na budowę fermy drobiu w Sarnakach. – Po wnikliwej analizie całości materiału dowodowego w sprawie orzekłem, o odmowie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na realizację tej inwestycji – mówi wójt Grzegorz Arasymowicz. 

Powiat łosicki do niedawna znany był przede wszystkim z uprawy pieczarek oraz produkcji owoców, coraz prężniej rozwija się tu też turystyka promująca nadbużańskie walory. Niestety od kilku lat obserwuje się jednak, zmianę profilu produkcyjnego na tym terenie. Coraz częściej inwestorzy budują wielkopowierzchniowe, przemysłowe fermy drobiu i chlewnie, które zaiste przynoszą im duże zyski przy okazji skutecznie zatruwają życie mieszkańcom. Większość gmin z terenu powiatu walczy o zdrowie, czyste, świeże powietrze i przyrodę jednak bardzo często przegrywają z przepisami prawa, bowiem w dalszym ciągu brak jest ustawy odorowej, a fermy te traktowane są jak dział produkcji rolnej. – Do gminy wpływa podatek w wysokości 40 zł/ ha z takiej przemysłowej produkcji drobiu, tyle samo co od rolnika uprawiającego np. zboże – wyjaśnia wójt Grzegorz Arasymowicz.

Reklama

Warto też przypomnieć, że to właśnie branża turystyczna jest motorem napędowym gminy i to miejscowości letniskowe zaraz po tłoczni gazu dają największe wpływy do kasy gminnej. – Miejscowość Sarnaki płaci wszystkich podków 276 tys. zł, a np. Kolonia Mierzwice, czyli miejscowość mała i praktycznie w całości letniskowa płaci ich 213 tys. zł – wylicza wójt Arasymowicz. Przyznaje też, że wpływy do budżetu gminy to przede wszystkim podatki od letników i turystów, nic więc dziwnego, że wszystkim zależy by tereny te były wolne od przemysłu, a w szczególności od przemysłowej produkcji drobiu czy trzody, które są niezwykle uciążliwe.

Wprawdzie z jednej strony można mówić o tym, że obiekty takie, jak przemysłowe fermy drobiu dają pracę mieszkańcom, przedsiębiorcy płacą podatki w gminach w których funkcjonują, angażują się w projekty społeczne i wspierają je. Z drugiej jednak należy zważyć na argumenty dotyczące wpływu koncentracji odchodów zwierzęcych i ich wpływie na zdrowie, zanieczyszczeniach wód powierzchniowych i gruntowych a także coraz częściej odczuwalnym i wszechobecnym smrodzie. Dodatkowo działki leżące w bezpośrednim sąsiedztwie kurników szybko tracą na wartości, a cenne przyrodniczo tereny są dewastowane.

Mieszkańcy nie ukrywają swojego oburzenia pomysłami lokalizacji uciążliwych inwestycji. Podnoszą zarówno kwestie związane ze zdrowiem, jak i z uciążliwością zapachową, wskazują przy tym, że kwitnąca w tym rejonie turystyka i sadownictwo przestaną mieć rację bytu. Produkowane w tym rejonie owoce również stracą na wartości, bowiem wchłoną zapachy i śmierdzących jabłek, gruszek czy wiśni nikt nie kupi. Kolejną kwestią będzie spadająca wartość gruntów i nieruchomości. Należy zatem zadać pytanie czy rzeczywiście interes jednego czy dwóch inwestorów może być ważniejszy od interesów prowadzonych przez gospodarstwa agroturystyczne, pensjonaty, ośrodki letniskowe czy sadowników i pozostałych mieszkańców? – Nasza gmina to teren typowo rolniczy i turystyczny, leżący w obrębie  Parku Krajobrazowego Podlaski Przełom Bugu – mówi Ewa Osik, mieszkanka gminy Sarnaki – Od kilku lat obserwuję jak prężnie rozwija się tu turystyka. My naprawdę mamy czym przyciągać turystów – oferujemy im czyste powietrze, unikatową faunę i florę, jak również przepiękną, malowniczą rzekę Bug. Gmina Sarnaki to głównie sady jabłoniowe, niestety z chwilą gdy powstaną u nas wielkoprzemysłowe fermy drobiu wszystko legnie w gruzach. Odór z takich ferm skutecznie odstraszy nam też turystów! Wystarczy więc jeden przedsiębiorca fermowy a ponad połowa naszych mieszkańców będzie musiała zwinąć swój interes. A ponadto planowane kurniki mają powstać niespełna 490 m od najbliższych zabudowań. – denerwuje się Ewa Osik. – Powodów dla których nie chcemy u nas takich inwestycji jest naprawdę dużo – dodaje.

Walkę mieszkańców, o równowagę przyrodniczą, zdrowie i interesy oparte na turystyce, wsparł wójt gminy Sarnaki Grzegorz Arasymowicz, który odmówił wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla planowanej uciążliwej inwestycji – decyzji, która jest niezbędna w procesie uzyskania zgody na budowę tego typu obiektów. – Zawsze ludzie są dla mnie najważniejsi, bo gmina to przecież właśnie ludzie, a dodatkowo w tej sprawie pojawiły się nowe aspekty, wynikające z planu zagospodarowania przestrzennego, które po wnikliwej analizie całości materiału dowodowego w sprawie o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla zamierzenia polegającego na budowie fermy drobiu wraz z infrastrukturą towarzyszącą w miejscowości Sarnaki – pozwoliły na odmowę wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na realizację tej inwestycji – wyjaśnia wójt.

Oczywiście inwestorowi przysługuje prawo odwołania się od decyzji wójta, jednak wszyscy mają nadzieję, że nawet jeśli się tak stanie, interes społeczny zwycięży.

Reklama
Poprzedni artykułSpotkanie autorskie z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk
Następny artykułPrawdziwa światłość przyszła na świat – koncert kolęd