„Jesteśmy The Punitive z ŁOSIC!”

4
66

Są młodzi, są utalentowani i pełni pasji, w dodatku szalenie skromni ale z dystansem do siebie i świata. Cechuje ich specyficzne poczucie humoru, ale jak mówią – lubią przebywać we własnym towarzystwie. Coraz częściej słychać o nich w kontekście laureatów konkursów i przeglądów kapel rockowych. Muzyka ma być ich sposobem na życie. Na razie ciężko pracują a przy tym dobrze się bawią – to Oni – The Punitive z Łosic. Przed Wami Kaśka, Konrad, Grzesiek, Jakub i Rafał w rozmowie z Rudą.

Reklama

Ruda: To może zaczniemy trochę nietypowo. Jedna dziewczyna i reszta faceci – nie było żadnych zgrzytów?

Kaśka: –  (śmiech) są cały czas zgrzyty ale myślę, że dajemy radę, jakoś się dogadujemy.

Ruda: A w takim układzie personalnym nikt o nikogo nie jest zazdrosny?

Konrad: No chyba nie. Każdy z nas ma swoją partię do odegrania w zespole i nie wtrącamy się nawzajem w czyjeś sprawy.

Ruda: W takim razie przedstawcie obecny skład zespołu The Punitive.

Jakub: Jakub Terlikowski (Hrabia, dopowiada ze śmiechem reszta zespołu) – gram na perkusji
Kaśka: Kaśka Adamowicz na wokalu.
Grzesiek: Grzegorz Kościan, gitara rytmiczna.
Konrad: Konrad Górzyński, gitara prowadząca.
Kaśka: W naszym zespole jest jeszcze basista Rafał Panasiuk, ale niestety dziś nie mógł z nami tu dotrzeć na rozmowę.

Ruda: Skąd pomysł na wspólne granie? Jakie były początki i jaki motyw przewodni?

Kaśka: Ooo! ciężko, ciężko (śmiech).

Ruda: Zastanawiam się czemu rock? W dzisiejszych czasach na fali jest muzyka taneczna z nurtu disco polo. Łosice też lubią właśnie te klimaty, więc skąd pomysł by grać muzykę, która w tej chwili staje się u nas chyba niszowa? Jak Wy, młodzi ludzie odnajdujecie się w takim świecie gdzie wszędzie właściwie wylewa się disco polo a muzyka rockowa znów musi się wybijać?

Grzesiek: Masz rację, jest trochę ciężko, bo ludzie w naszym wieku słuchają właśnie disco-polo, więc nam ciężko dotrzeć do tej grupy rówieśników. Ale fajne jest to, że spotykamy jednak mnóstwo młodych ludzi, którzy pomimo tej mody o której mówisz i tak przychodzą na nasze koncerty. Słyszą, że gra kapela rockowa i przychodzą na taki koncert. Faktem jest, że dzisiaj można uznać rocka za coś niszowego, ale trzeba podkreślić, że jest jednak mnóstwo osób, które go słuchają.
Kaśka: My zostaliśmy wychowani na tej muzyce, ciężkiej, rockowej i chyba dlatego też założyliśmy właśnie taki zespół.

Ruda: Wytłumaczcie jak na siebie trafiliście? Dlaczego taki skład? Dlaczego Kaśka nie gra na przykład z pięcioma koleżankami, które śpiewają jej chórki, albo dlaczego chłopaki nie stworzyli typowego bandu męskiego?

Kaśka: Myślę, że z kobietami byłby dla mnie ciężki temat. Chyba jednak łatwiej mi jest dogadywać się z chłopakami niż byłoby z dziewczynami (śmiech). Tak. Zdecydowanie z dziewczynami byłoby trudniej…
Grzesiek: Generalnie to jest tak, że było wiele rotacji tego składu. Ten skład w którym teraz jesteśmy gra razem od stycznia tego roku – to niedługo. W sumie gramy już od prawie 3 lat, ale ludzie w zespole zmieniali się – czy to na basie czy na gitarze.
Kaśka: Zmieniało się, zmieniało, ale myślę, że to jest teraz ten skład, który powinien być i który powinien zostać.

Ruda: A te rotacje w składzie wynikały z tego, że ktoś miał słomiany zapał? Że raz chciał i zaraz jednak rezygnował? Czy może w grę wchodzą inne kwestie?

Grzesiek: To też… Nasz pierwszy basista odszedł…
Kaśka: No On był sporo młodszy od nas i trochę inaczej odbierał i postrzegał pewne rzeczy.
Grzesiek: To fakt. No a pozostałe zmiany składu wynikały z … jakby to delikatnie ująć…
Konrad: …wynikały z wewnętrznych relacji interpersonalnych.
Grzesiek: O to to! Dzięki! (śmiech)

Ruda: Ojej jak dyplomatycznie!

Grzesiek: Widać, że chłopak czyta (śmiech)

Ruda: Czyta, to i słownictwo bogate!

Konrad: No oczywiście, że tak! Trzeba przyznać, że mamy dość specyficzne poczucie humoru i myślę, że nie każdemu to może odpowiadać. My natomiast bardzo dobrze czujemy się w swoim towarzystwie.

Ruda: Zanim zapadła decyzja o założeniu zespołu, byliście grupą znajomych? Czy może poznaliście się dlatego, że postanowiliście razem zacząć grać?

Grzesiek: Znaliśmy się tak bardziej tylko na „cześć”, ze szkoły czy z widzenia.
Kaśka: We trójkę jesteśmy od początku – ja, Kuba i Grzesiek. Później doszedł do nas Rafał na basie, bo musieliśmy zastąpić naszego poprzedniego basistę. Z Rafałem znałam się z gimnazjum, także to już dłuższy czas. Wiedziałam więc, że on gra. No i z Konradkiem…(uśmiech), napisał do mnie na Facebooku i zaproponował mi współpracę i tak się poznaliśmy. Pierwszy raz spotkaliśmy się w chińczyku i to było takie magiczne spotkanie.

Ruda: Pełne zapachów egzotyki (śmiech)

Konrad: Ooo tak! Taki nastrój romantyczny (śmiech)
Grzesiek: Graliśmy wcześniej z innym gitarzystą ale przez te zmiany „i n t e r p e r s o n a l n e” (śmiech) potrzebowaliśmy kogoś na gitarę i Konrad spadł nam wtedy jak z nieba.
Jakub: A to było chyba tydzień przed koncertem?
Grzesiek: Tak, to było tydzień przed koncertem, graliśmy w Lublinie i Konrado do nas doszedł.

Ruda: I dał radę w tydzień?

Grzesiek: O! Raz, dwa ogarnął materiał!
Konrad: Wszyscy daliśmy radę!

Ruda: A kto z Was był tym impulsem by zacząć wspólne muzykowanie?

Kaśka: To było tak, że ja z poprzednim gitarzystą graliśmy ze sobą i On skombinował Kubę i Grześka.
Jakub: Ja się napatoczyłem. Coś tam pograliśmy z nim i potem przyszedł Grzesio jeszcze i były cztery czy tam trzy gitary i nie było w ogóle perki, nie? (śmiech) No i ktoś musiał… (śmiech)
Kaśka: No i ktoś musiał i załapało. Załapało!

Ruda: Czyli ile gracie już ze sobą?

Grzesiek: Od marca 2015 roku – żeby było już tak bardzo szczegółowo.

Ruda: Przez te trzy lata pewnie się dużo wydarzyło?

Grzesiek: Tak. Wydarzyło się mnóstwo rzeczy, masa koncertów, innych wydarzeń czy spotkań. Wydarzyło się naprawdę sporo.
Kaśka: Co tydzień wychodzimy gdzieś razem, teraz to praktycznie całe życie ze sobą.
Grzesiek: Tak, niestety… (śmiech)

Ruda: A jak mielibyście wybrać takie Top10 z tych ostatnich wydarzeń, to co by się znalazło na tej liście?

Kaśka: Na pewno Białoruś byłaby w pierwszej trójce naszego Top10.
Grzesiek: Tak, Białoruś. Wyjazd do Transgranicznego Centrum Dialogu Kultur na Białorusi, które powstało tak jak to w Łosicach w ramach programu Polska-Białoruś-Ukraina. Pojechaliśmy tam i zagraliśmy kilka koncertów.
Kaśka: To był najlepszy wyjazd w życiu (śmiech), ten klimat Białorusi…
Grzesiek: …klimat taniego alkoholu (śmiech)
Kaśka: Taniego alkoholu, papierosów i tak dalej. Ale to w sumie jest tak, że każdy koncert wnosi coś nowego, coś ciekawego do naszego życia i zespołu. Nie ma nudy, zawsze się coś dzieje.
Jakub: Fajne jest poznawanie ludzi.
Kaśka: Zakumplowaliśmy się z kilkoma ciekawymi zespołami podczas grania koncertów w Warszawie czy w Białej.

Ruda: Podejrzałam na Facebookach takie fajne zdjęcie jak gracie na ulicy w Anglii.

(śmiech)
Kaśka: No i tu właśnie zaczyna się historia. Ponieważ wyjechaliśmy – ja, Konrad i Grześ, „za chlebem” do Anglii na półtora miesiąca i żyliśmy tam ze sobą i nie mam pojęcia jak to wytrzymaliśmy (śmiech). No jak ja wytrzymałam z nimi, czy tam jak oni wytrzymali ze mną.
Grzesiek: No to chyba raczej właśnie w tę stronę – jak my wytrzymaliśmy z Tobą? (śmiech).
Konrad: Ogólnie każdy wyjazd, czy to z całym zespołem, czy też niepełnym składem, jest ciekawy, bo każdy poznaje nawzajem swoje zachowanie, którego nigdy wcześniej nie widział. No i każdy wyjazd nas bardziej ze sobą łączy.
Grzesiek: Wracając do wyjazdu do Anglii, to było tak, że po prostu mieliśmy czasami dni wolne od pracy i mogliśmy sobie pójść na ulicę i trochę pograć.  To było fajne przeżycie. Poznaliśmy różnych, ciekawych ludzi… Podchodzili i rozmawiali z nami o przeróżnych spawach i to było naprawdę super.
Kaśka: To nawet nie o to chodzi, że mogliśmy sobie wyjść na ulicę i pograć, tylko o to, że musieliśmy wyjść na nią żeby coś zjeść!
Konrad: Najlepsze było to, że jak zostało nam ostatnie 10 funtów to zaczęliśmy szukać dodatkowej możliwości zarobkowania. Myśleliśmy o tym, że zostało nam już tylko te ostatnie 10 funtów i co tu dalej robić i na co je wydać? Przez przypadek znaleźliśmy ogłoszenie, że ktoś ma do sprzedania jakąś tam gitarę – małą, klasyczną ¾.

Ruda: Czyli do Anglii nie wzięliście ze sobą instrumentów?

Kaśka: No nie wzięliśmy właśnie.
Grzesiek: Bo pojechaliśmy samolotem (śmiech)
Kaśka: Polecieliśmy samolotem i nie opłacało się nam brać gitary bo to by była duża dopłata.
Grzesiek: A niektórzy i tak mieli nadbagaż (śmiech)
Kaśka: No mieliśmy nadbagaż, ale to już inna historia (śmiech). Wracamy do opowiadania o Anglii. Mieliśmy te ostatnie 10 funtów i z Konradkiem chcieliśmy mądrze zainwestować (śmiech). Stwierdziliśmy, że trzeba znaleźć gitarę, podreptaliśmy na drugi koniec miasta Ely po gitarkę do jakiegoś starszego małżeństwa.
Konrad: Oni tez byli zadowoleni, że pozbyli się starego grata.
Kaśka: Tak, oni się cieszyli, bo pozbyli się grata, a my się cieszyliśmy że zyskaliśmy coś, dzięki któremu później zarabialiśmy na jedzenie (śmiech) i rozrywki!
Konrad: Właściwie już następnego dnia zwróciła się nam ta inwestycja.
Kaśka: Takiego szczęścia jak wtedy z Konradkiem co kupiliśmy tę gitarkę to chyba nie mieliśmy nigdy.

Ruda: Widziałam, że ostatnio staliście na „pudle”. Drugie miejsce…?

Konrad, Kaśka, Jakub, Grzesiek: Aaaaaa!
Grzesiek: Ostatnio coraz częściej przypada nam w udziale miejsce na podium, na różnego typu przeglądach i konkursach. To nasze trzecie podium: pierwsze z nich było w Międzyrzecu, była też Biała – pierwsze miejsce i Siedlce „Krótkie spięcie” – drugie miejsce.
Konrad: Czyli to w sumie już nasze czwarte podium.
Grzesiek: A! Tak, było jeszcze VooDoo – drugie miejsce.
Konrad: To była świetna sprawa z tym zajęciem drugiego miejsca w Siedlcach. Dzięki ciężkiej pracy, bo to jest fajna praca ale ciężka, udało się nam wygrać 12 godzin nagrań w studio i nagrodę pieniężną. Ale to nam spadło dosłownie jak z nieba, bo nagrywamy płytę Epkę – 5-6 kawałków i sami ją wydajemy, dlatego ta wygrana bardzo nam pomogła.

Ruda: Czy te wszystkie wyróżnienia w konkursach i nagrody coś zmieniły w życiu zespołu?

Grzesiek: Zmotywowało nas to na pewno do dalszej ciężkiej pracy. Na pewno jest to dla nas ogromna dawka nowej, pozytywnej energii.

Ruda: A przełożyło się to na Wasze dochody?

Konrad: To jeszcze nie ten moment.
Grzesiek: Jeszcze kilkanaście lat – w optymistycznym wariancie (śmiech).
Kaśka: Ze strony finansowej, no to tu nam te nagrody pomogły w wyremontowaniu salki prób u Grześka w domu.
Konrad: Właściwie wszystkie pieniądze jakie wygrywaliśmy – a były to całe miliardy – to wszystko szło albo w drobny sprzęt albo w nasze małe „studio”, które kończymy.
Grzesiek: Nie jest to tak, że bierzemy tę kasę dla siebie, że dzielimy te pieniądze.
Kaśka: Nie! Bo to przecież nie miałoby sensu.
Grzesiek, Konrad, Jakub: Po prostu ładujemy wszystko zespół.
Konrad: Jeśli ktoś by się nas zapytał ile zarobiliśmy, to śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy na minusie ze 30 zł. (śmiech) jak na razie. Ale! Robimy to wszystko z pasji, kochamy to co robimy.
Grzesiek: W tym naszym graniu nie chodzi tak naprawdę o pieniądze. Po prostu fajne jest to, że razem gramy.
Konrad: Dokładnie. No ale… gdyby coś… kiedyś…. to byłoby super (śmiech). Na razie trzeba na to jeszcze trochę poczekać.

Ruda: No dobra nie gadajmy już o pieniądzach. Macie pewnie we wspomnieniach wiele ciekawych czy zabawnych historii, które się Wam przydarzyły. Zdradźcie jakąś taką zespołową anegdotkę czy śmiesznostkę, może coś z tego co przydarza się na backstage?

Kaśka: No dobra, tylko nie gadajcie o „ciastkach” (śmiech)

Ruda: O ciastkach? A czyli ta historia z zakonnicami?

Kaśka, Grzesiek, Konrad, Jakub: Tak!
Konrad: Ogólnie rzecz biorąc to jakieś takie zabawne historie przydarzają się nam praktycznie co wyjazd.  I uwierz, że są to „niezapomniane chwile” (śmiech).
Kaśka: Dziś też się już przygotowujemy psychicznie na to co się wydarzy (śmiech)
Jakub: No tak, tak, bo praktycznie każda nasza podróż to niezła historia.
Grzesiek: Pewnego razu zatrzymała nas policja, bo podczas podróży zachowywaliśmy się chyba…nieodpowiednio (śmiech).
Kaśka: To była taka sytuacja, że ja prowadziłam. Jechaliśmy na koncert, chłopaki mieli dobry humor w samochodzie i bardzo dużo do powiedzenia. Policja to chyba zauważyła, podjechali za nami pod sam klub.
Grzesiek: Pod klub w którym mieliśmy grać koncert.
Kaśka: No tak. I staliśmy jakieś pół godziny i czekaliśmy aż policja nas spisze. Aż przetrawią…
Grzesiek: Tak, trzeba było im wyjaśniać dlaczego…
Kaśka: Trzeba było uronić łezkę…
Grzesiek: Wykazać trochę skruchy i pokory…

Ruda: No i w końcu dostaliście ten mandat?

Wszyscy: Nieeee! (śmiech)
Grzesiek: Skończyło się tylko pouczeniem.
Konrad: Jest taki skecz, chyba kabaretu Nowaki i tam pada taki tekst: „Będziesz to jadł?…” No i my tak z tyłu siedzieliśmy, okna były otwarte i akurat policja jechała obok. Oni też mieli otwarte okna i nie zwróciliśmy na to uwagi, że i oni i my mamy te okna otwarte… Padła ta kabaretowa kwestia w naszej wersji – „będziesz tym jeździł?…”. (śmiech)
Grzesiek: No i zawrócili za nami (śmiech).

Ruda: A, czyli mieliście eskortę pod sam klub. Wielkie wejście – prawdziwe gwiazdy

Wszyscy: Tak!
Konrad: Takich zabawnych sytuacji było dużo, oj dużo… (śmiech).

Ruda: Powiedzcie mi teraz coś o swojej muzyce. Gracie covery czy swoje utwory?

Jakub: Gramy przede wszystkim swoje utwory, ale covery też nam się zdarzają.
Kaśka: To wszystko zależy od okazji. Ogólnie staramy się nie grać już coverów. Ale np. dzisiaj jedziemy na koncert, gdzie trzeba będzie trochę przedłużyć ten set. A mamy tylko 10 własnych utworów, więc zagramy jeszcze trzy covery. 10 utworów to u nas jakieś 35 min., więc jeśli set ma być dłuższy to bierzemy też covery żeby wyszło te wymagane 45 minut.

Ruda: No i bis

Grzesiek: Zdarzają się.
Kaśka: Dżem! (śmiech).
Jakub: „A Dżem umiesz?”
Kaśka: No właśnie, to jest taka zabawna zależność, że zawsze jak jedziemy na koncert to pada z widowni pytanie: „Ty, a Dżem umiesz?”
Grzesiek: Wiadomo, że na każdej imprezie wśród publiczności znajdzie się taki… hmm… taki „Janusz imprezy”, który właśnie krzyczy: „A Dżem umiesz?” albo „Ej niunia, cho no tutaj”
Konrad: Ale podsumowując to wszystko, to rzeczywiście staramy się grać już teraz tylko swoje utwory. Mamy też nadzieję, i nad tym pracujemy, ze będzie ich coraz więcej i będą coraz lepsze.

Ruda: A jak sobie rozdzieliliście role? Kto pisze teksty, kto muzykę, kto zajmuje się aranżacją?

Jakub: Różnie to bywa, ale u nas to jest akurat tak, że ostatnio to Kasia wszystkie teksty pisze i jest spokój, że nikt inny nie musi (śmiech). A z instrumentalem to jest tak, że jak ktoś coś fajnego wymyśli to przynosi i później każdy jeszcze dodaje do tego coś od siebie – taka prawdziwa burza mózgów i działamy!
Kaśka: Ostatnio było tak, że Rafał przyniósł jakieś takie podstawy i później do tego chłopaki coś dodali – każdy od siebie. Ja dopisuję teksty i jakoś się wszystko składa.

Ruda: Czyli tak trochę na żywioł idziecie?

Grzesiek: Nawet bardzo na żywioł.
Kaśka: Czasem siedzę sobie, chłopaki grają, tak naprawdę jeszcze nie wiadomo o czym to będzie, a nagle wpada taka wena…
Konrad: Później tylko jest zawsze największa … hmm… kłótnia? No właśnie doszliśmy do wniosku, że wszystko przechodzi u nas przez głosowanie, tzw. większością głosów.

Ruda: Demokracja?

Konrad: No tak. Tak to się teoretycznie nazywa.
Grzesiek: Bo chodzi o to, że u nas w zespole nie ma takiego typowego frontmana. Nie ma kogoś takiego, kto by to wszystko prowadził, dlatego nad wszystkim robimy głosowanie.
Konrad: No i tak… głosowanie nad tekstem i muzyką to jest jeszcze pikuś, ale jak dochodzimy do nazwy, do tytułu to wtedy … burza mózgów to za mało powiedziane.
Kaśka: No bez przesady! To wszystko zależy od tego czy ktoś od razu poda fajny tytuł, wtedy wszyscy się zgadzamy i od razu jest OK. Ale jeżeli jest kilka propozycji to wtedy robimy głosowanie i trzeba się w tej sytuacji z tym pogodzić.
Grzesiek: Trzeba się z tym pogodzić, tak? (śmiech).
Kaśka: Czasem nie mam pomysłu na tytuł i wtedy mówię chłopakom – myślcie!. Wtedy jest burza mózgów, bo do ostatnich utworów nie miałam pomysłu i tak było. A te wcześniejsze moje tytuły od razu się przyjęły, no przecież…
Grzesiek: „No przecież…” (śmiech).

Ruda: Jak udaje się Wam godzić obowiązki prywatne z graniem?

Grzesiek: To jest właśnie dyscyplina. Na tym to polega, ze trzeba pogodzić wszystko. Wiadomo, każdy z nas ma jakieś swoje prace, swoje obowiązki, szkołę… Ja na przykład teraz studiuję i pracuję, ale tu chodzi o dyscyplinę, żeby znaleźć czas na wszystko. Dla siebie i dla zespołu. Żeby się razem spotkać i pograć.

Ruda: Tak sobie myślę, że jak zaczynaliście te trzy lata temu to wszyscy pewnie byliście tu w Łosicach, na miejscu? Teraz każde z Was albo pracuje, albo studiuje gdzieś z dala od domu, więc teraz chyba musicie więcej poświęcić i więcej wysiłku włożyć w to żeby razem grać?

Grzesiek: No tak, teraz trzeba poświęcić i więcej czasu i więcej pieniędzy żeby się spotkać i zrobić próbę. Ja pracuję w Siedlcach i studiuję w Lublinie więc potrzeba dużej dyscypliny by to wszystko pogodzić. Kasia musi przyjechać z Warszawy… Na wszystko potrzeba nam teraz więcej czasu.
Kaśka: Przyjeżdżam praktycznie co tydzień.
Jakub: Znajdujemy w tygodniu jeden dzień kiedy możemy się spotkać i zrobić próbę.
Kaśka: Zazwyczaj jest to niedziela, godz. 10 rano. Gramy wtedy tak mniej więcej do 14tej.
Konrad: Tak trzeba. Dyscyplina i samozaparcie, bez tego nic nie wyjdzie.
Grzesiek: Ktoś sobie może myśleć, że niedziela rano…a przecież w sobotę była impreza, więc się nie chce. Ale ja mam zawsze takie coś z tyłu głowy, że muszę wstać, muszę iść na próbę. Muszę…bo bardzo tego chcę!
Kaśka: My już bez siebie nie możemy żyć (śmiech).
Grzesiek: To już uzależnienie.
Kaśka: Jak narkotyk.

Ruda: A nie mamcie kompleksu pochodzenia z małego miasta?

Kaśka: Ja zawsze na koncertach podkreślam – „Jesteśmy The Punitive z ŁOSIC!” Także my nie mamy żadnych z tym związanych kompleksów. Ale wiadomo, ludzie się pytają często gdzie są Łosice. I ja wtedy mówię, że to już prawie Białoruś (śmiech). Myślę, że my nie mamy tego kompleksu pochodzenia z małego miasta, bo my jesteśmy zwyczajnie dumni z tego, że w tym małym mieście zebrała się piątka osób, która potrafi zrobić coś tak oryginalnego i ma do tego motywację. Wiadomo w Warszawie jest mnóstwo takich zespołów i są anonimowe. A w Łosicach jest tak naprawdę tylko jeden.
Jakub: Na początku może było trochę trudno. Małe miasto, mało ludzi i … hmm… no, nie można było sobie tak przebierać jak w … kartoflach (śmiech).
(brawa)
Konrad: Ja się przeprowadziłem z Warszawy tutaj i właściwie mieszkam nie w Łosicach, a pod Łosicami. Ale najlepsze jest to, że w Warszawie miałem zespół – który się rozpadł. Po prostu ludzie się porozchodzili… A tutaj jakoś tak wpadłem na tę bandę i wszystko od razu zaczęło iść do przodu. Nikt tu nie powinien mieć żadnego kompleksu małego miasta.

Ruda: No w sumie tak, w Warszawie bylibyście anonimowi, tutaj w Łosicach chyba każdy o Was słyszał?

Grzesiek: Chyba każdy byłby w stanie powiedzieć kilka zdań o naszym zespole. Może kilka dobrych zdań a może złych, ale na pewno coś by powiedzieli.
Kaśka: Pewnie raczej źle by powiedzieli (śmiech).
Konrad: No nie, to chyba też w dużej mierze chodzi o muzykę jaką gramy, czyli taki rock wchodzący w hard rock. Z taką muzyką bardzo trudno jest się teraz przebić w dobie wszechobecnego disco-polo. Prawdopodobnie gdyby nie te konkursy w których bierzemy udział to pewnie ciężko byłoby gdziekolwiek zagrać. Wszystko jest już zazwyczaj obstawione albo zespołami, które grają inną muzykę niż nasza albo takimi, które są bardziej znane niż my. A gdzie w tym wszystkim miejsce dla nas? Dlatego fajnie, że trafiamy w takie miejsca  i na takie koncerty podczas których poznajemy zespoły – gwiazdy. Mieliśmy okazje poznać Farben Lehre, Mateusza Ziółko, czy Darka Malejonka.
Grzesiek: Fajnie się z nimi rozmawia, bez żadnych barier. Mimo, że są gwiazdami to prywatnie dali się poznać jako świetni ludzie.
Kaśka: Z Farben Lehre  to był chyba tak naprawdę nasz pierwszy koncert z supportowaniem prawdziwej gwiazdy polskiej muzyki. Farben Lehre bardzo lubię, więc to było takie niezwykłe, że graliśmy razem z nimi na jednym koncercie. Mieliśmy okazję zagrać ich support, poznać się, a nawet strzelić fotkę i porozmawiać. Ciekawe doświadczenie.

Ruda: W takich chwilach trema Was nie zjada?

Konrad: Trema jest przydatna. Jak nie jest za duża to jest przydatna. Motywuje bardzo. Jak już przejdzie ten pierwszy moment pierwszego kawałka to trema już gdzieś odchodzi.
Kaska: I przychodzi wtedy taka fajna adrenalina, potężna dawka.
Grzesiek: Jak gramy koncert to jest to takie 40 minut dla nas. Stajemy się jednością. Nie wtedy żadnych kłótni. Możemy się kłócić przed koncertem, możemy po koncercie ale w trakcie nie ma między nami żadnych spin.

Ruda: A wpadki się zdarzają?

Grzesiek: No pewnie, że tak.
Kaska: Wtedy każdy patrzy po sobie i jakoś tak magicznym sposobem wszystko wraca na właściwy tor.
Konrad: Doszliśmy po prostu do takiego momentu, do takiego etapu, że to już nie jest nawet nic magicznego, tylko to już kwestia ogrania ze sobą. Dzięki temu, że gramy, gramy, gramy… i jest ciężko, mamy świadomość, że będzie coraz lepiej.
Grzesiek: Nawet jak są jakieś wpadki to gramy dalej.
Konrad: To jest taki jeden „pyk”, każdy już wie i gra poprawnie.
Kaśka: Przecież nie możemy przerwać utworu.
Konrad: Mam nadzieję, że jednak nikt się nawet nie orientuje, że coś się nam sypnęło.

Ruda: Wasze najbliższe plany to wydanie epki. Czy coś jeszcze chodzi Wam po głowie?

Konrad: Mamy dużo planów, a epka to będzie taki początek wszystkiego.
Grzesiek: Mamy teraz też do zagrania dużo koncertów po nowym roku. Na czas sesji zrobimy sobie małą przerwę ale po niej ruszamy z nową energią.
Konrad. Od końca lutego szykujemy fajną trasę, ale nie chcemy zapeszać, więc szczegóły następnym razem.
Grzesiek: Możemy jedynie powiedzieć, że James Hetfield  i Kirk Hammett do nas dzwonili (śmiech).

Ruda: Czyli Metallica w Łosicach?

Grzesiek: Albo my w Los Angeles, jeszcze nie wiemy (śmiech).
Kaśka: No pytali czy mogą po prostu przed nami zagrać…
Grzesiek: Ale musimy to jeszcze przemyśleć.
Konrad: Nie wiedzą czy są już wystarczająco dobrzy by grać nam support… (śmiech).
Kaśka: Może damy im szansę, ale ja to bym się zastanawiała, bo nie lubię Hetfielda (śmiech).

Pewnie zrobicie głosowanie (śmiech). I wtedy się okaże czy Metallica może Was supportować.

Kaśka: O właśnie, tak tak – zrobimy głosowanie!

Ruda: Wasze plany więc to koncert, koncerty i..wydanie epki. Macie już konkretny termin?

Konrad: Mamy jeszcze dużo do zrobienia. Na Garage Open w maju dostaliśmy możliwość nagrywania w profesjonalnym studiu. Zrobiliśmy tam trzy kawałki. Teraz znów w nagrodę wchodzimy do studia.
Grzesiek: Dogramy pewnie kolejne dwa lub trzy kawałki.
Kaska: I to się tak elegancko złożyło, że to jest właśnie nagroda dająca możliwość nagrywania w tym samym studio, w którym byliśmy wcześniej.
Konrad: Więc to samo brzmienie, ten sam akustyk…
Grzesiek: Tak, nasz kochany Pan Marek. No ale przed nami dużo pracy, czasu i pieniędzy na wszystko.
Konrad: Przede wszystkim pieniędzy, których niestety takim zespołom jak nasz – brakuje.

Ruda: Czyli wkładacie w to swoje pieniądze?

Kaśka: Uuu! Ile swojej kasy wpakowaliśmy to już nie da się nawet policzyć. Hobby kosztuje, sprzęt i dojazdy też.

Ruda: A z koncertów nic nie zostaje?

Kaska: Zostaje. Zarobiliśmy ostatnio jakieś 45 zł
Konrad: Wiele osób ma takie głupie myślenie – ooo skoro gracie, macie fajny zespół rockowy, tu gracie i tam to pewnie macie z tego wielką kupę pieniędzy. Ale to jest, brzydko mówiąc – „gówno prawda”.
Kaska: Jesteśmy na minusie praktycznie cały czas.
Konrad: Nie mamy z tego jeszcze dużych pieniędzy – bo po koncercie wychodzi nam po 10 zł na głowę jeśli nie trzeba się do paliwa dokładać.
Grzesiek: Czasami gramy za herbatę, za pierogi, za piwo… a czasami za sok z żuka! (śmiech)
Konrad: Oczywiście zupełnie inną kategorią są koncerty charytatywne.
Kaśka: No oczywiście. Wtedy gramy za darmo i zawsze w sumie się zgadzamy na takie koncerty. Skoro możemy pomóc, to czemu nie?
Konrad: Wtedy możemy pograć i pomóc, a przy okazji wystąpić przed publicznością.
Kaśka: To fajniejsze zajęcie na wieczór niż np. dancing w Suchowoli (śmiech).
Grzesiek: Potupaje i sztachetparty.

Ruda: A jak gra się przed łosicką publicznością?

Grzesiek: Ooo! Super! To jest fajne bo na koncerty przychodzą znajomi.
Kaśka: A oprócz znajomych to ogólnie ludzie inni też przychodzą.
Grzesiek: Np. Rodzice… (śmiech).
Kaśka: Rodzice są naprawdę kochani i bardzo gorąco pozdrawiam mamę i tatę.
Grzesiek: Ja też chcę podziękować naszym rodzicom za ich pomoc. Za to, że pożyczają nam samochody żebyśmy mogli dojechać na koncert, że pozwolili nam zrobić salę prób w domu… Dziękujemy im dosłownie za wszystko.
Kaśka: Moja mama była na każdym naszym koncercie-na początku nagrywała każdy występ i mam nawet zapisane na kamerze te nasze koncerty.
Jakub: A na filmiki z tej kamery to czeka się rok… (śmiech).
Kaśka: Czeka się rok, ale są warte czekania. Ja rodzicom dziękuję za ich cierpliwość i pomoc, która jest nieoceniona.
Konrad: Fajnie z ich strony, że nie przeszkadzają tylko zawsze pomagają.
Grzesiek: Wspierają nas zawsze i pchają dalej. Motywują do pracy. Wierzą w nas i zachęcają byśmy jak najwięcej grali. A przecież wcale nie muszą…

Ruda: Muzyka ma być Waszym sposobem na życie i zarabianie?

Konrad: Bardzo byśmy tego chcieli.
Jakub: No jest to trudne do zrealizowania.
Konrad: Jest to ciężkie ale jeszcze kilka lat pracy przed nami…
Kaśka: To było by najpiękniejsze zarabiać robiąc to co się lubi. To chyba recepta na udane życie.
Konrad: I uczciwie to robić. Wykorzystywać swój talent, który mamy. Trzeba to cisnąć do samego końca.

Ruda: To czego Wam życzyć?

Grzesiek: Pieniędzy (śmiech).
Konrad: Sukcesu. Już mamy sukces duży bo z minus 200 zł na głowę zeszliśmy na minus 30 zł.
Grzesiek: To jest już duży plus!

Ruda: A jakiś teledysk planujecie, albo jakiś pomysł macie?

Kaśka: Baaardzo byśmy chcieli teledysk, przynajmniej na razie do jednego utworu. Jak człowiek widzi filmik to ciekawi go co robi Kuba Terlikowski, co robi Grzesiek Kościan, Kaśka Adamowicz czy Konrad Górzyński albo Rafał Panasiuk. Jak jest wideo to jest też większy zasięg, większa oglądalność, więc bardzo byśmy to chcieli nagrać. Ale tu potrzeba …
Konrad: Pieniędzy… (śmiech).
Kaśka: I jeszcze pomysłu.
Konrad: Mamy też swojego faworyta do teledysku ale nie chce zapeszać. Powiem tak, i chyba się każdy ze mną zgodzi, że jak będziemy mieli za co, to na pewno zrobimy teledysk i będzie to dobry teledysk, kiczu na pewno nie odwalimy. Pomysłów na to wszystko mamy tysiące tylko… z tymi tysiącami trochę gorzej (śmiech).
Kaśka: O! Pięknie powiedziane Konrado, Brawa (śmiech).

Ruda: W takim razie właśnie tego Wam życzę. A jak będzie mieć już tę kasę, pieniądze i mamonę to sodówa Wam do głowy nie uderzy?

Kaśka: Zobaczymy (śmiech).
Jakub: Okaże się.
Grzesiek: Myślę, że nie. Mamy w sobie dużo pokory.
Konrad: No raczej nie. Każdy z nas ma taki swój impuls, który go pcha do przodu. U mnie na przykład jest to moja córeczka Hania, którą pozdrawiam bardzo ciepło! Hania ma już prawie dwa latka.
Kaśka: Hania przeczyta to sobie za jakiś czas i na pewno wytnie na pamiątkę.
Grzesiek: Tak!
Konrad: Każdy ma ten swój impuls w pojedynkę, który daje kopa do działania, jak mnie – Hania ale mamy też impuls grupowy – po prostu chcemy grać. Chcemy grać tę muzykę, którą gramy i cieszymy się, że ludzie chcą nas słuchać i zaczynają doceniać to co robimy.

Ruda: Grajcie zatem i dziękuję za rozmowę!

The Punitive: Dziękujemy!

 

Reklama
Poprzedni artykułZadłużona Działalność Gospodarcza lub Spółka ? US/UKS
Następny artykułSTYPENDYSTKA PREZESA RADY MINISTRÓW Z I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W ŁOSICACH

4 KOMENTARZE

  1. I oby tak dalej!!! Twórzcie, piszcie rozwijajcie się !!! Trzymam kciuki

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.