O aborcji słów kilka

14
1

Drodzy mili moi!

27 grudnia wieczorem miałem nieco wolnego czasu, który postanowiłem zmarnować na fb. Pech chciał, że trafiłem tam na fanpage fundacji Feminoteka.

Reklama

Jak pewnie część z Was pamięta mam poglądy prawicowe, ale nie na tyle konserwatywne, żeby mieć kiedykolwiek problem z akceptacją równouprawnienia ze względu na płeć. Bez obaw wszedłem więc na podany wyżej fanpage. Całkowicie niesłusznie. Pierwszą rzeczą, która mi się tam rzuciła w oczy było oburzenie na fakt zatrzymania na granicy Polski paczek z tak zwanymi środkami wczesnoporonnymi. Takie aborcyjne „zrób to sama”. Pomijam już fakt, że środki te są ekstremalnie niebezpieczne dla zażywających je kobiet (skutkiem ubocznym może być nawet śmierć). Kobiety sięgające po te środki z pewnością zdają sobie sprawę z tego ryzyka. Mnie interesują inne ofiary tych chemikaliów.

Całkowicie bezbronne istotki, niewinne niczemu, małe aniołki zabijane są przez własne matki. Jeszcze przed urodzeniem. Oczywiście nie mogłem nie zaapelować do sumienia i rozsądku entuzjastów morderstw na dzieciach nienarodzonych. W zamian za to dowiedziałem się znowu, że jestem faszystą, że jak chcę to mogę sobie rodzić co mi się chce itp. Pomijając drobny fakt, że biologicznie zostałem pozbawiony możliwości rodzenia dzieci (co każdy średnio rozgarnięty absolwent podstawówki bez problemu potwierdzi na podstawie zaledwie pobieżnych obserwacji), to zawsze wydawało mi się, że faszyści epatowali nienawiścią, a ja chcę bronić niewinnych.

Dowiedziałem się, że zarodek to nie dziecko. Że jest to zaledwie byt całkowicie zależny od organizmu matki. Z całą pewnością jest to byt. Tu nie mogę się nie zgodzić. Nie jestem też w stanie zaprzeczyć, że na naszym obecnym poziomie wiedzy i zdolności medycznych nie jesteśmy w stanie utrzymać płodu przy życiu bez udziału organizmu matki. Jednak czy to znaczy, że nie płód nie jest dzieckiem? Przecież to właśnie brak samodzielności określa czy jesteśmy dziećmi, czy nie. Z biegiem czasu jednak dzieci zyskują na samodzielności. Najpierw zaczynają same oddychać, przyjmować pokarm za pomocą układu pokarmowego, uczą się przełykać ślinę, coraz lepiej radzą sobie z poruszaniem się, w pewnym momencie zaczynają mówić. Często rodzice żałują później, że nauczyli swoje dzieci mówić… Później zaczyna się przedszkole, szkoła jedna, druga, trzecia, studia. Gdzieś w międzyczasie pojawiają się pierwsze miłości, pierwsza praca, pierwsze samodzielne podróże, pierwsze niekontrolowane imprezy. Cały ten proces nazywamy dorastaniem. Problem polega jednak na tym, że część ludzi nie jest w stanie, a może zwyczajnie nie chce zauważyć, że to dorastanie zaczyna się jeszcze przed narodzinami dziecka. Przecież najpierw dziecko musi wykształcić własne narządy, dzięki którym również uniezależni się częściowo od matki. Zanim powstaną narządy wytwarzają się tkanki, a tych nie byłoby bez budujących je komórek.

Ktoś stwierdził, że płód nie jest w pełni ukształtowanym człowiekiem, więc nie może o sobie decydować. Moje pytanie brzmi: a kto konkretnie jest w pełni ukształtowanym człowiekiem? Czy niemowlę jest już w pełni ukształtowane? Przecież nie ma nawet zębów mlecznych. Zgodnie z tą definicją powinno więc również podlegać aborcji. Może więc nastolatek? Fakt: ma zęby, ma włosy, niektórzy nawet brody próbują zapuszczać. Ale ciągle rosną. Ponoć optimum uzyskujemy w wieku 25 lat, a później następuje degradacja. A skoro jest to degradacja, a więc proces zmian, to znaczy, ze ciągle jesteśmy kształtowani. Przecież wszyscy znamy to powiedzenie, że człowiek uczy się przez całe życie. Z logicznego punktu widzenia kształtuje się od pierwszej sekundy swego istnienia, aż po śmierć, a nawet po śmierci, jeżeli weźmiemy pod uwagę czy to procesy gnilne, czy na przykład to, co wierzy większość z nas: życie pośmiertne, Niebo, Piekło, Czyściec.

A może poszukać tej pełni ukształtowania właśnie w momencie optimum? A więc dwudziestopięciolatek mógłby zadecydować, że dowolne dziecko, starzec, jego sąsiad, brat, znajomy szwagra nie są w pełni ukształtowani, podlegają więc aborcji?

Może jednak aborcjoniści mają jakąś blokadę nałożoną na słowo płód? Może na podstawie tego konkretnego słowa odróżniają człowieka od podczłowieka? A więc w którym momencie płód przestaje być płodem? W wyobraźni słyszę chóralne: w momencie porodu! A w którym dokładnie momencie? Czy kiedy widać już główkę? „Pani poczeka! Główki jeszcze nie widać, to ja tam nóż wsadzę, poćwiartuję płód i zrobimy aborcję”- zakrzyknie ginekolog z tzw. powołaniem. A może dopiero kiedy całe ciało dziecka znajdzie się z tej strony świata? „Spokojna głowa! Główka dopiero wyszła, to będzie wygodnie ją uciąć! Pani się nie boi: zaraz pozbędziemy pasożyta!”. Brr… Według prawa aborcji dokonać można do trzeciego miesiąca ciąży. Skąd akurat taka granica? Czy dzień wcześniej płód jest jeszcze płodem, a dzień później płodem nazwany być już nie może? Nie. To cały czas ta sama istota. Cały czas to samo dziecko, tak samo bezbronne w zwarciu z naszym światem.

Aborcjoniści lubią szafować argumentem o prawie kobiet do decydowania o własnym ciele. I nie mam nic przeciw temu. Ale kto dał im prawo do decydowania o życiu i śmierci ich własnych dzieci? Skoro kobieta chce decydować o swoim ciele, to mi nie pozostaje nic innego niż tylko jej przyklasnąć. Jednak niech decyduje rozważnie i na czas. Za późno na zapinanie pasów bezpieczeństwa, kiedy samochód ląduje na drzewie.

Drogie Panie feministki: ogłaszam Wam wszem i wobec to, co wiedzą pozostałe Panie. Decyzję o tym, czy zgadzacie się na macierzyństwo podejmuje się nie w trakcie ciąży, ale jeszcze przed jej początkiem. Nie jesteśmy zwierzętami. Potrafimy decydować i kierunkować nasz popęd płciowy. Potrafimy się też ograniczać. Jeżeli więc uważacie, że nie jesteście gotowe na macierzyństwo, to po prostu powstrzymajcie się od aktów płciowych. Nikogo przy tym nie skrzywdzicie, nie niesie to ze sobą ryzyka zapadnięcia na jakąkolwiek chorobę, sposób jest pewny i darmowy. Jedynym jego ograniczeniem jest posiadanie wolnej woli, a skoro tak usilnie walczycie o kolejne w tej chwili już tylko przywileje dla kobiet, to wolną wolę z pewnością posiadacie.

Z wyrazami głębokiego szacunku

mas

Reklama
Poprzedni artykułCo możesz zaproponować na WOŚP?
Następny artykułKolędy, jasełka i wspólna wigilia

14 KOMENTARZE

  1. Dobry artykuł. Zawsze się zastanawiam jak to jest: że wszyscy, ci którzy są za aborcją ZDĄŻYLI się urodzić…
    Kim my jesteśmy że możemy sobie decydować – Ty żyjesz a Ty nie????

    A poza tym fajne jest powiedzonko:
    Koleżanko i kolego!
    Nie chcesz dzieci??
    NIE RÓB TEGO!

  2. Paradoksalnie popieram tych co są za i przeciwników . Nie wdając się w zawiłości etyki . wiary , prawa zadajmy sobie pytanie ; dlaczego kobiety decydują się na ten rozdzierający ciało i duszę krok ?/

  3. Przypomnę dla tych co nie wiedzą, że nie każdy prawicowiec, to katolik i obrońca nienarodzonych.

    • Zasadniczo prawica to trzy filary: wolność gospodarcza, konserwatywne poglądy na życie codzienne i wiara. Przy czym wiara nie musi być katolicka, ani nawet chrześcijańska. Wystarczy posiadanie życia duchowego:) I miło jest, kiedy prawicowiec swoje życie opiera na wszystkich trzech filarach, bo wtedy jego postawa jest stabilna. Natomiast faktycznie nie wszystkie trzy filary są niezbędne: PiS uważa się za środowisko prawicowe, mimo, że jest to partia socjalistyczna, a co najmniej socjalna. Pozdrawiam 🙂

      • Znam takich skrajnych prawicowców dla których jedyna wiara- to wiara w dawnych słowiańskich bogów (odrzucając tym samym wszystko co żydowskie, a wiadomo, że chrześcijaństwo to wywodzi się od judaizmu), lub ateizm. Popierają aborcje, karę śmierci, eugenikę w imię oczyszczenie wszystkiego co nie jest przyporządkowane ich wizji świat.

  4. Zejdżmy na ziemię ; czy tych zażartych obrońców [ życia poczętego ] tak samo obchodzi los już urodzonych ?

    • To lepiej zamordować dziecko niż sie nim zajmować? Lewicowe wygodnickie lenie! Do roboty, a nie dzieci mi bedziecie zabijać!

      • Ja jestem konserwatysta, ale jakoś gówno mnie obchodzi, jakiś tam narodzony bachor i tym bardziej nienarodzony. Zwisa mi to i powiewa, że gdzieś tam biedne dzieci płaczą, bo nie mają co jeść…a niech zdychają z głody itp. rozczulające pierdoły. Raczej Ty masz lewackie poglądy. Przejmowaniem się każdym życiem.

        • konr – cieszymy się że jesteś z nami, że mogłeś napisać komentarz. Dobrze że nie zdychasz z głodu, fajnie, dobrze że żyjesz wgl i nie płaczesz… Dobrze że Twoich rodziców gówno NIE obchodziło taki narodzony „bachor” jak Ty, więc dobrze że jesteś z nami i pośród nas.

        • weź Ty się konr rozpędź najszybciej jak potrafisz i przypierdol pustym łbem w ścianę /ale najpierw opukaj ją i sprawdź gdzie jest najmocniejsza co by ściany nie uszkodzić- bo szkoda roboty majstrów/. Jak będziesz zdychać będzie to najbardziej rozczulająca pierdoła o jakiej usłyszę w końcówce tego roku lub z początkiem nowego. Mówię Ci spróbuj – myślę że warto 🙂 pozdrawiam

  5. Ripostując ladi B wyjaśniam ; na pewno nie jest to spowodowane lenistwem , wygodnictwem czy innym błachym powodem chociaż nic nie powinno usprawiedliwiać morderstwa a właśnie opinia środowisk prawicowych , mocherowych powoduje panikę i irracjonalne zachowania . Państwo polskie dziękuje mi za trud wychowania dzieci nie wliczeniem urlopu wychowawczego do wysługi lat , a co z tym idzie nagrody jubileuszowe wymiar urlopu wypoczynkowego itp . Ostatnio wymyślone ochłapy w postaci becikowego to żenada

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.